Buntownicza i romantyczna
Powieści Nicholasa Sparksa sprzedają się świetnie
na całym świecie. Nic więc dziwnego, że tak chętnie sięgają po nie filmowcy.
Filmy te rozchodzą się często nawet lepiej niż książki, więc jest po co się
męczyć. Pomimo, że wszystkie kończą się podobnie i ogólnie są bardzo do
siebie zbliżone, to kobiety (i nie tylko) biegną do kin na kolejną odsłonę
Sparksa.
Tym razem Sparks napisał książkę od razu pod film,
co dziwniejsze pisał ją pod konkretną gwiazdę – Miley Cyrus. Jak sam mówi
główną bohaterkę książki kreował dla tej młodej gwiazdy Disneya podczas
mieszkania u rodziny Cyrus, wiec gwiazda miała duży wpływ na bohaterkę. Nic
więc dziwnego, że Ronnie jest utalentowaną muzycznie i zbuntowaną nastolatką.
Fabuła „Ostatniej piosenki”, podobnie do innych
ekranizacji książek Sparksa, jest niezbyt skomplikowana. Ronnie, która
nienawidzi swojego ojca za to, że porzucił rodzinę i zamieszkał w domku na
plaży, musi do niego przyjechać na wakacje. Żeby pokazać swoje niezadowolenie
Ronnie już pierwszego dnia ucieka od ojca, żeby włóczyć się po mieście.

W trakcie filmu widzimy niesamowitą zmianę w
Ronnie. A właściwie powinniśmy widzieć, gdyby nie to, że Miley nie potrafi jej
pokazać. Zatrudnienie jej miało pewnie na celu przyciągnięcie do kin dzieci,
które wychowywały się na serialu „Hannah Montana”. Uważam, że nie był to jednak
dobry wybór, bo oprócz tego, że umie ona śpiewać, zupełnie nie umie grać, co
pokazała w tej ekranizacji.

Muszę jednak przyznać, że film mnie trochę
rozczarował. Po przeczytaniu „Ostatniej piosenki” oczekiwałam fajnego filmu, a
wydał mi się on bardzo uproszczony. Może to za sprawą aktorów grających główne
role, ale uważam, że nie wykorzystano potencjału powieści.
Ogólnie film jest niewymagającą zbyt intensywnego
myślenia historią, którą nadaje się na zimne, jesienne wieczory, żeby przypomnieć
sobie dotyk słońca. Jeśli nastawimy się na przesłodzone love story, film może wydać
się bardzo przyjemny.
6/10
Kasia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze. To one dodają mi energii na pisanie dalszych recenzji:D