czwartek, 25 lipca 2013

Minionki rozrabiają/Despicable Me 2

Minionki wracają do pracy

Po sukcesie Jak ukraść księżyc? oczywistym następstwem była druga część. Gru i Minionki powracają! Więc niech nikogo nie zwiedzie nowy tytuł, Minionki rozrabiają to dalsza część przygód żółtych stworków, kochanych przez dzieci, ale i dorosłych.
Pamiętacie przygodę Gru z księżycem? Uwierzycie jeśli powiem Wam, że teraz zajmuje się produkcją żelek? Nie? Nie tylko Wy. Nikt nie był w stanie w to uwierzyć. Jednak właśnie od tego zaczyna się ta produkcja. Dowiadujemy się, że Gru jest już dobry, że jest przykładnym ojcem dla swoich trzech córek i potrafi się dla nich naprawdę poświęcać (przeurocza scena z wróżką). Jednak kiedy nadarza się okazja, żeby zostać szpiegiem, Gru nie ma wyjścia, musi wszystko zmienić. Niełatwo jest mu łączyć pracę super tajnego szpiega z pilnowaniem dziewczynek, którym zaczynają buzować hormony, szczególnie kiedy on sam odczuwa jakieś motyle w środku.
Zmiana stron ze złej na dobrą, jest powszechnie znana i lubiana. Okazała się też strzałem w dziesiątkę, bo Gru nadal ma to coś. Jego intuicja niebywale pomaga mu w znajdowaniu przestępców, a renoma jako tego który ukradł księżyc przewyższa nawet jego wyobrażenia. We wszystkim pomagają mu Minionki, więc nie można przestać się śmiać.
Druga część na pewno nie zawodzi. Jest tak samo zabawna jak poprzednia. W tej części jednak mamy znacznie więcej tytułowych Minionków, które podbiły serca widzów na całym świecie. Na końcu mamy wspaniały morał o tym jak ważne jest posiadanie mamy i taty, w przeciwieństwie do pierwszej części w której to Gru jako samotny ojciec wychowuje dziewczynki.
Trzeba przyznać, że produkcja Universal nie odstaje od tych wyprodukowanych przez Pixar, czy DreamWorks. Mamy tu tak samo przesympatycznych. kolorowych bohaterów, których wręcz nie da się nie lubić. Fabuła przeplata wątki znane z filmów akcji ze znanymi z filmów familijnych pro rodzinnych scenami.
Seria Despicable Me okazała się wspaniałym sukcesem. Sama nie mogę się już doczekać spin-offu o samych Minionkach, który ma zagościć na naszych ekranach już za dwa lata. Zobaczymy, czy i tym razem będzie to hit na miarę pierwszej części.


 8/10
Kasia:)

niedziela, 14 lipca 2013

Frankenweenie

This dog is alive!

Tim Burton stworzył wiele wspaniałych hitów, jak: Miseczko Halloween, Gnijąca Panna Młoda, Sok z Żuka, jednak ostatnio jakby się pogubił. Jego dzieła z ostatnich lat nie bawią, ani nie straszą nikogo, mam tu na myśli Alicję w Krainie Czarów, czy Mroczne Cienie. Widać jednak światełko w tunelu i jest nim zmartwychwstały PIES. 

Frankenweenie to remake wcześniejszego, znacznie krótszego filmu Burtona o tym samym tytule. Osobiście bardzo cieszę się, że go zrobił, bo film wyszedł naprawdę wspaniały. Rozbawia, wzrusza, a nawet straszy. W filmie wykorzystano dużo znanych już dobrze chwytów z poprzednich produkcji, co bardzo ucieszy fanów twórczości tego ekscentrycznego reżysera.
Punktem wyjścia filmu jest znany już od bardzo dawna historia Frankensteina, na który naprowadza nas sam tytuł. Film opowiada o chłopcu niezwykle przywiązanym do swojego psa. Mały Victor, po utracie swojego pupila nie umie się pozbierać. Postanawia, więc wskrzesić swojego najlepszego przyjaciela. Przypadkiem zbliża się piknik fizyczny, na którym uczniowie muszą zaprezentować swoje projekty. Niestety jego eksperyment wychodzi na jaw, co stanie się dalej? Tego dowiecie się tylko jeśli obejrzycie tę produkcję.
W tym filmie wszystko krzyczy: JESTEM PRODUKCJĄ BURTONA. Począwszy od biało-czarnej Miasteczka Halloween. A chłopiec w pasiastej koszulce, grubasów z Alicji w Karinie Czarów.
stylistyki, przez głównego bohatera, który jest anemicznym, wycofanym chłopcem o wielkich oczach i czarnych włosach, po bohaterów pobocznych. Nawet pies przypomina do złudzenia ducha z
W fabułę włożona jest duża dawka emocji, podobna do tej którą możemy poczuć w najlepszych filmach Burtona. Czujemy tu ból po stracie kogoś kogo się kocha, widzimy brak przystosowania i odmienność, która w życiu nie pomaga. W niektórych momentach film wzrusza do łez, jak najlepszy dramat. Nie ma tu jednak tanich chwytów, ani żałosnych scen.
Powrót do korzeni nie służy wszystkim, czasami jest wręcz żałosny, ale dla Tima to dobra droga. Jeśli na niej zostanie czeka nas jeszcze wiele wspaniałych filmów, w jego reżyserii.
 8/10
Kasia:)