Ponieważ oficjalnie rozpoczęły się wakacje, postanowiłam napisać o jakimś przyjemnym, wakacyjnym filmie. Długo nic nie przychodziło mi do głowy, aż wymyśliłam - "Ostatnia piosenka" taki lekki film na wakacje.
Wakacje z ojcem - najgorsze co mogło się przytrafić?
Powieści Nicholasa Sparksa sprzedają się świetnie
na całym świecie. Nic więc dziwnego, że tak chętnie sięgają po nie filmowcy.
Filmy te rozchodzą się często nawet lepiej niż książki, więc jest po co się
męczyć. Pomimo, że wszystkie kończą się podobnie i ogólnie są bardzo do
siebie zbliżone, to kobiety (i nie tylko) biegną do kin na kolejną odsłonę
Sparksa.
Tym razem Sparks napisał książkę od razu pod film, co
dziwniejsze pisał ją pod konkretną gwiazdę – Miley Cyrus. Jak sam mówi (w
swojej książce) główną bohaterkę książki kreował dla tej młodej gwiazdy Disneya
podczas mieszkania u rodziny Cyrus, dowiadujemy się też, że gwiazda miała duży wpływ na
bohaterkę. Nic więc dziwnego, że Ronnie jest utalentowaną muzycznie i
zbuntowaną nastolatką.
Fabuła „Ostatniej piosenki”, podobnie do innych ekranizacji
książek Sparksa, jest niezbyt skomplikowana. Ronnie, która nienawidzi swojego
ojca za to, że porzucił rodzinę i zamieszkał w domku na plaży, musi do niego
przyjechać na wakacje. Od pierwszej sceny widzimy, że jest z tego bardzo niezadowolona,
w przeciwieństwie do swojego brata, Jonaha Millera (Bobby Coleman), który jest
przeszczęśliwy. Ronnie jest wściekła nie tylko na ojca, ale i na matkę, która kazała
jej tu przyjechać. Żeby pokazać swoje niezadowolenie zbuntowana nastolatka już pierwszego dnia
ucieka od ojca, żeby włóczyć się po mieście.
Jak to często bywa, w takich filmach, buntowniczka zostaje
oblana jogurtem przez przystojnego Willa Blakelee'a (Liam Hemsworth).
Oczywiście zakochują się oni w sobie. Chodź wcale nie od pierwszego wejrzenia.
Mur, który wybudowała wokół siebie Ronnie nie jest łatwo zburzyć, czy uda się
to Willowi? Pewnie sami już znacie odpowiedź, ale ja Wam jej nie
podam. Sparks, który jest też autorem scenariusza, skupił się trochę
bardziej na relacjach Ronnie z ojcem. Okazuje się, że w ich rodzinie jest
więcej tajemnic, niż może się wydawać. Dowiadujemy się na przykład, że Ronnie
jest bardzo dobrze gra na pianinie, ma to po ojcu. Jednak porzuciła grę, kiedy
zostawił ich ojciec, a on bał się grać przy niej.
W trakcie filmu widzimy niesamowitą zmianę w Ronnie. A
właściwie powinniśmy widzieć, gdyby nie to, że Miley nie potrafi jej
pokazać. Zatrudnienie jej miało pewnie przyciągnąć do filmu dzieci, które
wychowywały się na serialu „Hannah Montana”. Uważam, że nie był to jednak dobry
wybór, bo oprócz tego, że umie ona śpiewać, zupełnie nie umie grać, co pokazała
w tej ekranizacji.
Nie będę was oszukiwać, że jest to górnolotny dramat o życiu
codziennym, bo tak nie jest. „Ostatnia piosenka” to piękna bajka o księżniczce
z Nowego Jorku i księciu z małego miasteczka. Piękna, ale bajka. Oczywiście
główni bohaterowi są dobrzy i ogólnie wspaniali, pomimo ich wybryków. Nieważne
jak banalnie to brzmi, za to właśnie kochamy książki Sparksa.
Muszę jednak przyznać, że film mnie trochę rozczarował. Po
przeczytaniu „Ostatniej piosenki” oczekiwałam fajnego filmu, a wydał mi się on
bardzo uproszczony. Może to za sprawą aktorów grających główne role, ale
uważam, że nie wykorzystano potencjału powieści.
Ogólnie film jest niewymagającą zbyt intensywnego myślenia
historią, którą nadaje się na gorące, letnie dni. Nienależny się przed nim
nastawiać na super aktorstwo, czy ogólnie na najwspanialszy film świat, bo taki
na pewno nie jest. Jeśli już się decydujemy go obejrzeć, pomyślmy, że będzie to
przesłodzone love story, a znajdziemy w nim sporo pozytywów.
6/10
Kasia
To był słaby film... Mi sie nie podobał... Pewnie to przez Miley...
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to super blog:) będę tu często zaglądać! Nie mogę się doczekać następnych
Nie przepadam za Miley, film średni, obejrzałam tylko dlatego, że mam słabość do komedii romantycznych ;D
OdpowiedzUsuńJa podobnie. Obejrzałam głównie ze względu na świetną książkę.
OdpowiedzUsuńNigdy go nie oglądnę bo nienawidzę Miley!!!!
OdpowiedzUsuńMam prośbę czy mogłabyś polecić parę fajnych filmów w stylu "Twój na zawsze" ? :)
Bardzo proszę :D, znasz świetneee filmy ;P
Ciesze się że tutorial się przydał :D Nie lubię tego aktora, ale może się skusze jak skończą mi się seriale :D
OdpowiedzUsuńNastoletnia - "Siedem dusz" jest trochę w podobnym stylu, ale "Nazywam się Khan" jest jeszcze bardziej zbliżone. Teraz pracuję nad jeszcze jednym dramatem, który na pewni Ci się spodoba:D
OdpowiedzUsuńJak jeszcze coś wymyślę dam Ci znać:D
Bardzo ciekawy blog :)
OdpowiedzUsuńBędę zaglądać często !
Dzięki Kasia- na pewno oglądnę " Siedem dusz" a "Nazywam się Khan " oglądałam już dawno :)
OdpowiedzUsuńwidziałam ten film bardzo fajny ; D . Chodź nie lubię aktorki , to powiem szczerze , że film mnie zaskoczył , pozytywnie oczywiście ;D .
OdpowiedzUsuń