"Lustereczko powiedz przecie, kto najgorzej gra na świecie?"
Czy można bardziej zniszczyć bajkę,
niż zrobiono to w „Alicji w Krainie Czarów” w reżyserii Tima Bartona? Myślałam,
że nie. Dzisiaj zrozumiałam, że można…
„Królewna Śnieżka” to przepiękna
bajka braci Grimm. Znają ją właściwie wszyscy, chodź niekoniecznie w
oryginalnej wersji. Myślę jednak, że wersji przedstawionej w „Królewnie Śnieżce
i Łowcy”, nie zna nikt i moim zdaniem, nie przypadnie ona nikomu do gustu.
Mroczne filmy to od jakiegoś czasu
norma, dlatego wcale nie dziwi mnie, że kolejny jest utrzymany w tej konwencji.
Trzeba przyznać, że pod względem efektów specjalnych i ogólnie efektów, jest on
zrobiony wspaniale. Mamy ciekawe rozwiązania w wersji 2D, co warto podkreślić,
bo ostatnio wszystko jest w 3D. Jednak są to jedne z nielicznych plusów całego filmu.
Zmienianie tak znanej baśni jest
bardzo ryzykowne. Szczególnie, że niecałe dwa miesiące wcześniej, wyszedł film
„Mirror Mirror”, który przypomniał nam jaka to wspaniała bajka. Tym bardziej
zdziwiło mnie, że do kin wchodzi kolejny film o Królewnie Śnieżce,
zastanawiałam się, co mogą zrobić scenarzyści, żeby jakoś odróżnić te dwie
produkcje.
Cała fabuła oscyluje wokół kobiecej zazdrości. Zła królowa dla której najważniejsza jest uroda, okręca sobie sprawiedliwego króla wokół palca, tylko po to, żeby bez wahania go uśmiercić. Ale czego się nie robi dlatego, żeby zostać na zawsze piękną i młodą? Okazuje się, że jest sposób na urodę: serce bladej dziewczyny o kruczoczarnych włosach. Królowa wysyła Łowcę, żeby znalazł Śnieżkę, a on...no właśnie...on nie wydaje jej królowej. Dlaczego? Bo jest cudownym człowiekiem, dla którego ważne jest życie innych ludzi.
Tworząc film oparty na bajce i
skierowany do starszej publiczności niż dzieciaki ze Szkoły Podstawowej, nie
można się sztywno trzymać cukierkowej wersji. Tą myśl na pewno wzięli sobie
głęboko do serca scenarzyści: Evan Daugherty, Hossein Amini, John Lee Hancock oraz reżyser.
Postanowili wziąć motywy ze wszystkich znanych filmów dla młodzieży i stworzyć
z nich jedno dzieło. W ten sposób ostatnia bitwa kojarzy się jednoznacznie z „Narnią”
kiedy to Piotr (William Moseley), nota bene na takim samym koniu jak Kristen
Seward, atakował armię Królowej Śniegu, tak jak ona atakowała zamek Królowej
Ravenny (Charlize Theron). Niewiedomo po co w pewnym momencie pojawił się
dziwny Jeleń, którego rola miała być chyab równie ważna jak Aslana w „Narnii”.
Początkowa bitwa kojarzyła się widzą z „Władcą Pierścieni”, do tego stopnia, że
na sali słyszałam jak rozmawiają o zabijaniu Orków i tytułowym pierścieniu,
który zaraz powinien się pojawić.
Wszystkie te mieszanie wątków i
wprowadzanie różnych niepotrzebnych postaci sprawiło, że film był miejscami
nużący. A przede wszystkim przekombinowany. Za dużo chciano na raz. Widać w nim też brak doświadczenia reżysera. Akcenty rozłożone są bardzo nierównomiernie, dlatego bardzo trudno jest wytrzymać te dwie godziny na sali kinowej.
Oczywiście
oglądalność mieli zapewnioną od początku. Zatrudnienie takich gwiazd jak Chris
Hamsword, którego osobiście uwielbiam, czy Charlize Theron i oczywiście
najbardziej przyciągającą „Zmierzchową” młodzież: Kristen Steward, od początku
gwarantowało zysk. Szkoda tylko, że nie przemyśleli tego wyboru.
Oglądanie przez dwie godziny jednej
miny Kristen i tych jej otwartych wiecznie ust, naprawdę nie jest wciągające.
Szczególnie kiedy jej twarz powinna coś wyrażać. Trzeba jednak przyznać, że
PRAWDZIWE gwiazdy spisały się naprawdę dobrze, chodź nie były wstanie uratować
tej produkcji. Charlize Theron sama podkreślała w wywiadach, że bardzo chciała
zagrać czarny charakter i było to widać. W roli złej królowej czuła się i
wyglądała naprawdę wspaniale. Byłam pod wrazeniem emocji jakie wyzwala,
szczególnie w odniesieniu do nie wyzwalającej rzadnych emocji Kristen ‘wiecznie
otwaret usta’ Stewart. Niezgorzej
spisywał się tytułowy Łowca (Chris Hamsworth). Chodź zupełnie nie rozumiem,
pomysłu jakoby on miał być z Królewną Śnieżką. Jeśli mieli taki pomysł mogli wybrać
starszą aktorkę lub młodszego aktora.
Pod koniec filmu cała publiczność
śmiała się nawet z bardzo poważnych scen. Jeśli potraktować ten film w
kategorii pastiszu nad baśnią, to jest ona naprawdę świetny. Gdyby nie muzyka, która bardzo mi się podobał
i Chris Hemsworth w roli Łowcy film nie dostałby ode mnie więcej niż 1, ale ze
względu na niego i muzykę oceniam go na 3. Producenci już zapowiedzieli drugą
część, zobaczymy, czy i tym razem tyle ludzi przyciągnie nie umiejąca grać
Stewart.
3/10
Kasia
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że ORYGINALNE bajki braci Grimm wcale nie były piękne... ich treść która była bogata w przemoc została zmieniona, więc film utrzymany w "mrocznej" konwencji odpowiada konwencji Grimm'ów.
OdpowiedzUsuńFajnie, że wpadłaś na pomysł prowadzenia takiego właśnie bloga, trzeba ćwiczyć i ćwiczyć żeby wyszło coś pięknego :) !
Dziękuję, zgadzam się, że ta mroczna wersja odpowiada oryginałowi, ale sama realizacja jest poniżej normy...
OdpowiedzUsuńKochana zapraszam cię na moje pierwsze rozdanie będzie mi bardzo miło jak weźmiesz w nim udział :)
OdpowiedzUsuńhttp://xcomplicatedlivex.blogspot.com/2012/06/moje-pierwsze-rozdanie_16.html
Ufff . . . Miałam iść na premierę do kina , lecz z powodu choroby nie poszłam . Po tej recenzji uświadamiam sobie dobrze , że jednak się zaraziłam ;D . Szkoda pieniędzy xd . Pozdrawiam / J .
OdpowiedzUsuń